Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 22 października 2017

Recenzja #8 - "Zdrajca tronu", Alwyn Hamilton


Tytuł polski: Zdrajca tronu
Tytuł angielski: Traitor to the throne
Autor: Alwyn Hamilton
Tłumaczenie: Agnieszka Kalus
Korekta: Magdalena Owczarek
Ilustracja na okładce: Stanisław Tuchołka
Wydawnictwo angielskie: Blue-Eyed Books
Wydawnictwo polskie: Czwarta Strona
ISBN: 978-83-7976-702-1






„Pewnego razu w pustynnym królestwie Miraji
mieszkał młody książę, który chciał zasiąść na
tronie swojego ojca. Nie miał do tego prawa, lecz
jedynie przekonanie, że jego ojciec jest słabym
władcą, a on byłby silniejszy. Wobec tego zajął
tron siłą.”
Amani mieszka z rebeliantami, którzy radzą sobie nadspodziewanie dobrze, a powstanie rozrasta się. Główną bohaterkę spotykamy znów, gdy wypełnia kolejne powierzone jej zadanie
i uwalnia z więzienia nie tylko osoby związane z księciem Ahmedem, ale również zniewolone kobiety, wśród których okazuje się być siostra jej matki, której odnalezienie niegdyś było celem jej życia. Amani nie jest już wystraszoną dziewczyną, która zrobiłaby wszystko, by przeżyć. Jest młodą kobietą, rebeliantką, gotową oddać życie za prawowitego jej zdaniem władcę Miraji.
 „Jednej krwawej nocy Sułtan i połowa braci
młodego księcia zginęli od jego miecza,
walcząc z obcą armią, na czele której stanął.
Kiedy nadszedł świt, nie był już księciem.
Był Sułtanem.”
Los pustyni spoczywa w jej rękach – i nie jest to żadna metafora. Choć w momencie, gdy zostaje sprzedana Sułtanowi, który chce wykorzystać ją do swoich celów, można mieć wrażenie, że Amani może tylko czekać na śmierć, która zapewne nadejdzie prędzej niż później, ona nie poddaje się i zaczyna szukać sojuszników, których znajduje w najmniej spodziewanych miejscach. Jedną z takich osób staje się dla niej jej Sultrima, która okazuje się być jej kuzynką, Shirą. W pałacu spotyka także swojego niegdysiejszego przyjaciela – Tamida, który jednakże nie tylko udaje, że jej nie zna, ale także w ramach zemsty zdradza władcy Miraji, jak pozbawić Półdżinkę jej mocy.
„Było jednak sześć osób, które wiedziały,
co naprawdę wydarzyło się tego dnia. (…)
Sześć osób, które walczyły ramię w ramię
i zostały razem uwięzione. (…) Sześć osób,
które nigdy nie opowiedzą o tym, co stało
się w dniu, odtąd już zawsze nazywanym
dniem śmierci Księcia Buntownika.”
W „Zdrajcy tronu” nie ma już oczekiwania na walkę – ona toczy się na każdej stronie książki i nigdy nie wiadomo, kto wyjdzie żyw z toczących się potyczek. Nawet pozornie spokojny dwór Sułtana jest polem ciągłej bitwy – tylko jedna kobieta może być najważniejsza, tylko jedna kobieta może mieć znaczenie i każda chce nią być. Wszystkie, oprócz Amani, która chce wystrychnąć Sułtana na dudka, która chce ugrać jak najwięcej dla sprawy, w którą tak bezgranicznie wierzy, że nie zauważa, że staje się ofiarą manipulacji.
Wyjątkowo mało w tym tomie było mi Jina – uczucia Amani wobec niego były zarówno negatywne, jak i pozytywne, chwilami ciężko było się rozeznać, co w niej dominuje. Jin miał zlecone jakieś tajemnicze zadanie, z którego musiał się wywiązać i właśnie to robił, a ja dopiero pod koniec zrozumiałam, o co chodziło. Ahmed coraz bardziej staje się władcą, jakiego trzeba Miraji – i płaci za to ogromną cenę, taką, że większej już chyba nie można. Książkę zdecydowane polecam i z czystym sumieniem mogę przyznać, że jest bardziej wybuchowa niż proch strzelniczy, podobniej jak pierwszy tom, co oznacza, że spełniła moje założenia. Nie sposób odłożyć jej na półkę, nie sposób oderwać się na chwilę, zwyczajnie trzeba się dowiedzieć, jak potoczą się dalej losy buntowników z pustyni, a przede wszystkim – kto przeżyje i czy rebelia przetrwa, gdy zabraknie tych najważniejszych.

„Promienie nisko wiszącego słońca
odbiły się od metalu topora, zmieniając
go w oślepiające światło. Jednak słońce
nie zatrzymało się. Czas się nie zatrzymał.
Świat nie okazał współczucia dla mojego
smutku. Topór spadł. Światło zmieniło się
w żelazo. I w krew.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz